Wróciłam z bardzo fajnego i ubogiego w lalki urlopu. Właściwie jedyne zabawkowe zdjęcia to te zrobione w okolicach starego miasta w Wiedniu. Dwie wystawowe gabloty pełne starych zabawek, głównie pluszowych miśków- mimo słońca i moich niewielkich zdolności fotograficznych spędziłam tam kilkanaście minut.
Szkoda, że w Polsce tak rzadko trafia się na pomysłowo urządzone okna wystawowe sklepów z zabawkami (samych sklepów też zresztą prawie nie ma). Wydawałoby się, że zabawki to samograj, można je efektownie zaprezentować bez problemu.
Jeden z moich ulubionych fragmentów "Lalki" to opis witryny sklepu Wokulskiego. Komu jeszcze oczy świeciły się czytając opisy lalek i mechanicznych zabawek?
Szkoda, że w Polsce tak rzadko trafia się na pomysłowo urządzone okna wystawowe sklepów z zabawkami (samych sklepów też zresztą prawie nie ma). Wydawałoby się, że zabawki to samograj, można je efektownie zaprezentować bez problemu.
Jeden z moich ulubionych fragmentów "Lalki" to opis witryny sklepu Wokulskiego. Komu jeszcze oczy świeciły się czytając opisy lalek i mechanicznych zabawek?
Miśki wprowadziły też trochę polityki:
Oprócz miśków na zdjęcia załapały się też myszy (przesłodkie):
Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki zaaranżowano wystawę. Miśki były poustawiane w urocze, codzienne scenki: herbatka rodzinna, garkuchnia, maraton taneczny.
Zwróćcie uwagę na parę w prawym rogu, na ostatnich nogach ;)
In-Joy