Byłam w tej luksusowej sytuacji, że częściowo wychowywali mnie dziadkowie. Przesiedziałam u nich X godzin, pożarłam X bułek z miodem oraz innych, jeszcze gorszych dietetycznie posiłków i dostałam X prezentów z-okazji-albo-i-bez okazji. Rozpieszczali swoje wnuki w ostatnim względzie straszliwie, może dlatego do czasów współczesnych nie dożyło zbyt wiele moich zabawek.
A, przepraszam- dwa razy urządziłam prawdziwy exodus tych lepszych, powędrowały na oddział pediatryczny więc jestem częściowo usprawiedliwiona.
Mamma należała do zupełnie innych dzieci-jej zabawki w stanie dobrym/bardzo dobrym dotrwały do wczesnych lat osiemdziesiątych, żeby zostać zamordowane przez moją starszą Sis. Nie wszystkie na szczęście-babcia w przebłysku geniuszu ukryła kilka w szafie. Dzięki temu mogę zaprezentować pierwszą lalkę mojej Mammy!!! Zdradzę sekret, Mamma twierdzi, że lalka ma już pięćdziesiąt lat :)
Miała na imię Joasia, ale nowy właściel, nowe imię. Powitajmy więc Różę.
Postaram się ją traktować dobrze, kto wie? Może się jednak rozmnożę i przekażę ją dalej :)
A, przepraszam- dwa razy urządziłam prawdziwy exodus tych lepszych, powędrowały na oddział pediatryczny więc jestem częściowo usprawiedliwiona.
Mamma należała do zupełnie innych dzieci-jej zabawki w stanie dobrym/bardzo dobrym dotrwały do wczesnych lat osiemdziesiątych, żeby zostać zamordowane przez moją starszą Sis. Nie wszystkie na szczęście-babcia w przebłysku geniuszu ukryła kilka w szafie. Dzięki temu mogę zaprezentować pierwszą lalkę mojej Mammy!!! Zdradzę sekret, Mamma twierdzi, że lalka ma już pięćdziesiąt lat :)
Nikt by nie powiedział, że reanimowałam ją w Święta przy pomocy skarpetki "stópki", drutu oraz biedronkowego płynu do demakijażu, prawda? Nnoo...przynajmniej nie widząc zdjęć z bliska.
Lalka nieco nadużyła kabiny w solarium i stąd jej pomarańczowy kolor. Drzewiej nie wiedziano o zgubnym wpływie promieni UVA. Zdecydowanie jest ręcznie malowana i to nie przez Rafaela... Za to ma piękne oczy.
Włoski w kiepskim stanie, ale nie będę przy nich nic dłubać bo klejone. Zastanawiam się, czym można ten klej zmyć-bez uszkadzania jej pyszczka?
Z szafy wygrzebałam jej oryginalny, krakowski strój, ale wymaga on wyczyszczenia i solidnej naprawy, więc na razie lalka pozuje w sukience po drugiej lalce Mammy (debiut w tym roku).
Miała na imię Joasia, ale nowy właściel, nowe imię. Powitajmy więc Różę.
Postaram się ją traktować dobrze, kto wie? Może się jednak rozmnożę i przekażę ją dalej :)
In-Joy
Oczyska ma głębokie, ale bałabym się tych ostrych zębów!
OdpowiedzUsuńMojej mamy lalka też gdzieś jest w moim rodzinnym domu. Może czas na drugie jej życie?
hej
OdpowiedzUsuńale ciekawa lalka , oczka i buzia słodka - czerwone policzki
pozdrawiam ;-)))
Świetnie zachowana laleczka. :) Ma naprawdę cudne oczy.
OdpowiedzUsuńTo lalka z kaliszowej lalkarni Szrajera, ma moherowe włosy, ciało z celuloidu, bardzo delikatny mechanizm oczu. Oryginalnie miała na imię Iwonka i jak już wiesz, była krakowianką :) Miała także blond koleżankę w stroju góralskim o imieniu Kasia. Były wyprodukowane w niezbyt dużych ilościach dla Cepelii w latach czterdziestych, ale z różnych powodów zostały "wypuszczone" na rynek dopiero na przełomie lat 60/70tych. Nie radzę myć jej włosów - są za stare, żeby klej do peruk wytrzymał zabiegi z wodą. Mam tę lalkę w kolekcji, a jej pierwotnym właścicielem była również moja mama :) Moja także ma klej na twarzy, niestety raczej nic z nim nie zrobisz, bo klej da radę zmyć tylko rozpuszczalnikiem, a ten z kolei rozpuści także celuloidowe ciało lalki. NIGDY jej nie oddawaj, bo to już obiekt muzealny (do obejrzenia m.in. w muzeum w Karpaczu i to już bez oryginalnego stroju). Uważaj również przy jej przechowywaniu, bo pod większym ciężarem (np, jeśli trzymasz w szafie) stary celuloid pęknie, a z kolei na słońcu wybieleje. Proszę, zapytaj mamy jakie miała oryginalnie butki, bo ja mam dwie wersje i nie wiem które (i czy wogóle) są od niej. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga o zbieraniu i tworzeniu lalek, może Cie zaciekawi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tyle istotnych informacji! Zapytam się o butki, ale nie liczyłabym na pewne informacje. Postaram się ją przechowywać starannie, do tej pory siedziała na półce w pokoju, na szczęście rolety spuszczone ale pomyślę nad miejscem. Cieszę się, że mleczko z Biedronki nie zaszkodziło, ale następnym razem poszukam poradnika albo popytam mądrzejszych ode mnie :)
UsuńPozdrawiam!
to prawda że lalki te są robione na podstawie odlewów szrajerowskich z kalisza dla cepelii, ale te akurat lale są pozniejsze. wystarczychoćby spojrzeć na ich oczy - plastikowe i intensywną malature. w latach 40 oczy lalek były szklane. ta lalka jest z przełomu lat 50/60tych. niemniej zabytkowa i śliczna.
OdpowiedzUsuńTo by się mniej więcej zgadzało :)
UsuńCieszę się, że znalazło się więcej osób, które pomogły mi zidentyfikować lalkę. Oczka faktycznie ma plastikowe, ale pięćdziesiąt lat to i tak ładny wiek na lalkę. Pozdrawiam!
Piękna szrajerka, bardzo podobna do mojej krakowianki! http://lalovo.blogspot.com/2013/12/szrajerka-z-lamusa.html Ciekawa jestem, jak Róża wygląda w swoim oryginalnym krakowskim stroju.
OdpowiedzUsuńHej! Pisałam u siebie w komentarzu, ale nie wiem, czy czytałaś (http://lalovo.blogspot.com/2013/12/skarpetki-jagody-i-inne-wiesci.html). Bardzo chętnie odkupię od Ciebie te czerwone buciki dla mojej Szrajerki! Jak możemy się skontaktować? Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńOdpisałam na blogu, butów poszukam i dam znać jak je znajdę :)
Usuń