i nostalgicznych wspomnień. Pod wpływem tych ostatnich zaczęłam grzebać w poszukiwaniu muzyki z lat 90 i odświeżyłam znajomość z paniami ze Spice Girls.
Łooo, jak sobie przypomnę te czasy...Numer Bravo* był na wagę złota, każda strona starannie obejrzana, zdjęcie idolek, artykuł wycięte i wklejone do specjalnego zeszytu, teksty piosenek pracowicie przepisywane... Na swoje usprawiedliwienie miałam tylko wiek oraz brak internetu.
Ale tego, co kupiłam jakiś czas temu nie mogę zrzucić na młodzieńczą głupotę- obwinię więc przeklęty grudzień oraz GIRLS POWER!
Nie będę pisać, którą spicetką byłam podczas zabaw, ani jakie piosenki śpiewałam trzymając dezodorant siostry w łapie...Za to pochwalę się prywatnym zespołem Spice Girls-sztuczne i plastikowe tak samo jak moje niegdysiejsze idolki :P
Po przyjściu dziewczyn naszły mnie takie myśli: zawsze kupować od osób niepalących oraz stare lalki mają kruche szyjki.
W skrócie: Emma ma ułamaną szyję a włosy rudej to jedna wielka rozpacz, ale mimo to jestem raczej zadowolona.
Każda z lalek dostała własnego head molda i muszę przyznać, że są podobne do oryginałów, mają fajny, nie przerysowany makijaż, roześmiane facjaty
(ok- wyłączając Posh Spice ale to kanoniczne), kiepskiej jakości włosy i takie ot ciałka.
Ubranka jak ubranka ale na szczególną uwagę zasługują buty. O dollo, to dlatego nie chcę powrotu szalonych lat 90-tych...
Viva forever...butki na platformach.
Jesteście gotowi? Siedzicie?
.
.
.
Cieszę się, że mogłam obejrzeć z bliska Spicetki, ale nie ukrywam, że te mniej bliskie mojemu sercu będę starała się pchnąć w świat. Widać w roku 2012 girl power to nieco Too much...
In-joy
* Artykuły na "te" tematy cnotliwie zaklejałyśmy z przyjaciółką kolorowym papierem. True story.