25 kwi 2015

Posted by MajorMistakes Posted on 15:12 | 13 comments

On the Sunny Side of the Street


Jakoś tak pod wpływem Michałowego Flickra, kwietniowej pogody i ogólnej nostalgii, wciągnęło mnie w klimaty retro. Kojarzy ktoś może książkę Miry Jaworczakowej "Po słonecznej stronie"? Nie? No, to zamiast wyjaśnienie krótki fragment:

Grali piosenkę Elli Fitzgerald i od razu wszyscy zamilkli. Krysia patrzyła na
swoje dłonie leżące bezwładnie na kolanach, Hanka stała pochylona lekko do
przodu: znieruchomiała jakby w trwodze, że jakimś drobnym gestem mogłaby
zniszczyć ten magiczny krąg, który głos śpiewaczki zdawał się wokół niej
zakreślać.

Bardzo podoba mi się jak pisarka kilkoma zdaniami opisała stan zauroczenia jakąś piosenką- stan, w który po przekroczeniu 16 lat wpadam jakoś rzadziej. Gdzie te czasy, kiedy z braku internetu przesłuchiwałam jedną piosenkę (Pies Descalzos, Suenos Blancos dokładniej) przez cztery godziny z podręcznym słowniczkiem hiszpańskiego- żeby tylko zrozumieć o co chodzi? A potem ja tej piosenki dalej słuchałam, chociaż powinnam pienić się od pierwszych dźwięków wstępu.
  Zresztą IMHO cała książka dobrze ilustruje psychikę nastolatków- może język i realia śmieszą,
ale obrażenie się na przyjaciółkę, bo wybrał ją TEN jedyny? Realne. Zmienność humorów godna kameleona? Jak najbardziej. Rozpacz z powodu braku wymarzonego ciucha/gadżetu?
  Jest też naprawdę subtelnie opisana chwiejność nastoletniego okresu, w którym od eleganckich, "dorosłych" pantofli zależy czy wieczór się uda, a tak naprawdę do nikt nas nie rozumie, zupełnie nikt.
     I te opisy ubrań- pochłaniałam je z przyjemnością:

Spódnica wisi na wystawie w Cepelii — jest w zieloną i niebieską kratę
z odrobiną czerni. Oczu od niej niemożna oderwać. Ledwie Hanka na nią spojrzała, już zobaczyła siebie w pełnym stroju: kraciasta spódnica, czarny sweter wycięty w szpic, zielone (albo może niebieskie — co do tego nie była jeszcze zdecydowana) korale, czarne pantofelki na małym obcasie. Wprawdzie nie miała żadnego z tych dodatków, ale od czegoś przecież trzeba zacząć. 

Ktoś jeszcze czytał tę książkę? :)
W sesji wzięła udział Lea Hoops and Loops (jej wygryziona grzywka pokonała moje mizerne fryzjerskie umiejętności) na ciałku Nii Pop Diva. Oraz własnej produkcji twór (o którym na końcu postu więcej).








Usiłowałam zrobić to: 


Ale pianka była oporna, i igła adapteru wyszła dość pokracznie. Oh, well. Mój pierwszy autorski projekt DIY, jestem dumna :D Jako młodsza siostra stwierdzam, że prototypy są zazwyczaj obarczone wadami produkcyjnymi.

20 kwi 2015

Posted by MajorMistakes Posted on 19:25 | 17 comments

Drama-llama

Pssst! Chodź tutaj szybko! Mam Ci coś ważnego do powiedzenia!


Jestem mało socjalna i raczej nieśmiała...


...bywam niezręczna...



 ...no i zdjęcia zazwyczaj mam ruszone, o takie jak tutaj:


...często robię też dramę bez powodu.
 
Ale bardzo się cieszę, że mimo to przychodzisz tutaj, zostawiasz komentarz, i poświęcasz mi swój czas. Jestem za to bardzo, ale to bardzo wdzięczna :)

Czyli MM przeprasza za poprzedni post. Nagły (i krótkotrwały mam nadzieję) spadek formy spowodowała konferencja naukowa (naukawa/scientific-ish), której potwornie się bałam bo- patrz wyżej- wystąpienia publiczne nie są moją mocną stroną.
Było, minęło, zajęłyśmy nawet wysokie miejsce. Mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach, które będą bardzo ciężkie i nic na to się nie poradzi uda mi się zminimalizować dramatyczne wpisy do minimum. I nie będę zamykać/otwierać bloga zbyt często.
Uczciwie uprzedzam, że blogi czytam, zdjęcia podziwiam, ale wszelką aktywność umysłową pochłania mi to trio: interna/ginekologia/chirurgia, z przerwami na medycynę sądową i okultysty...okulistykę. Czyli mogę być w najbliższym czasie drażliwa, kłótliwa i/lub milcząca.
Za wszelkie krzywdy przyszłe przepraszam i obiecuję zadośćuczynienie w pierogach/czekoladzie/innej tego typu walucie.
No.

17 kwi 2015

Posted by MajorMistakes Posted on 22:19 | 19 comments

Eh


To jestem ja. 








A to jest życie.

Podsumowując, bywało lepiej. 

11 kwi 2015

Posted by MajorMistakes Posted on 10:13 | 7 comments

Niebieskie


...mam myśli.



To chyba najbardziej wyeksploatowana playline, pojawia się na każdym niemal blogu i na każdym jest doskonała. Co zrobić, tej buźki nie udało się zniszczyć ani krzywą grzywką, ani krzyw...szymi rzęsami.
Jest piękna i to na nią będą polować przyszli kolekcjonerzy *wieszczę*, a przy tym ma wyjątkowo przyjemne ubrania.
Paczcie i podziwiajcie, bo mgła i niewyraźność to tym razem celowy zabieg.



>Niebieskie< z wyzwania Imago

4 kwi 2015

Posted by MajorMistakes Posted on 15:04 | 12 comments

W torebce

Weeeee! Coraz więcej odhaczonych pozycji na liście Imago , jest szansa, że uporam się z tym przed końcem roku. Wydaje mi się, że reszta osób zmieściła się w 30 dni, ale ja chyba żyję obok czasu, w słynnej L-przestrzeni.
Planów na zdjęcia mam generalnie mnóstwo, ale sporo wysiłku pochłania przygotowanie dioramy, wybranie lalki... tak że zazwyczaj kończy się to na złapaniu pierwszej lepszej delikwentki i ułożeniu jej na nieprzesadnie odkurzonej powierzchni.
Zdjęcia robiłam w dobrym świetle i z podstawą, ale chyba przesadziłam z filtrami i zabawą PS, bo wyszła ziarnina, prawda? Prawda. No nic, musicie uwierzyć na słowo, że zaczęłam zwracać uwagę jak fotografuję lalki, i z kadrów znikają takie kwiatuszki jak zwinięty top. Albo papier po nielegalnie jedzonej czekoladzie.
Jeśli kogoś interesuje pozowanie, to TUTAJ znajdzie bardzo fajny pomysł na naturalne zdjęcia w plenerze.
Alors...

Co noszę w torebce?


Telefon, kosmetyczkę, fartuch i stetoskop, portfel, czytnik, notatnik i stertę długopisów. Okulary przeciwsłoneczne. Płyn do dezynfekcji rąk. Krem do łap i sztuczne łzy. Saszetkę na drobne. Niewymowne środki higieny osobistej :) oraz pendrive. Klucze do pokoju. Balsam do ust, a czasami pięć.
Mp4  ze słuchawkami. Bywa, że tablet. Gumy do żucia. Suszone owoce albo sezamowy baton z Lidla. Samoprzylepne karteczki. Lusterko. Kurz. Skasowane bilety i nieoddane długopisy (stąd ta sterta). W torbie noszę swoje przyszłe zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, i obietnice, że zmienię ją na plecak.
Okazjonalnie wozi się w niej lalka.




Wiecie, że minęły 3 lata mojego lalkowania? 31 Marca założyłam pierwszego, siostrzanego (to ta jeszcze mniej udana siostra;)), na którym dość szybko pojawiły się wpisy lalkowe, na tyle liczne, że stworzyłam to miejsce. Nie pamiętam, kto był pierwszą nagabywaną przeze mnie lalkową osobą, ale waham się między Królikiem a Starym Zgredem, na których blogach spędziłam po kilkanaście godzin cięgiem. 
Z okazji takiej okrągłej rocznicy powinnam była przygotować jakieś rozdanie, zabawę czy cuś, ale hm. Nie przygotowałam. Obiecuję, że pomyślę solidnie nad formą i nagrodami, i postaram się zorganizować ją bliżej lipca. 
To trzymajmy kciuki za następne trzy lata, prawda?

 Barbie Korean Court na ciałku SuperModel Miri.