Jakoś tak pod wpływem Michałowego Flickra, kwietniowej pogody i ogólnej nostalgii, wciągnęło mnie w klimaty retro. Kojarzy ktoś może książkę Miry Jaworczakowej "Po słonecznej stronie"? Nie? No, to zamiast wyjaśnienie krótki fragment:
Grali piosenkę Elli Fitzgerald i od razu wszyscy zamilkli. Krysia patrzyła na
swoje dłonie leżące bezwładnie na kolanach, Hanka stała pochylona lekko do
przodu: znieruchomiała jakby w trwodze, że jakimś drobnym gestem mogłaby
zniszczyć ten magiczny krąg, który głos śpiewaczki zdawał się wokół niej
zakreślać.
Bardzo podoba mi się jak pisarka kilkoma zdaniami opisała stan zauroczenia jakąś piosenką- stan, w który po przekroczeniu 16 lat wpadam jakoś rzadziej. Gdzie te czasy, kiedy z braku internetu przesłuchiwałam jedną piosenkę (Pies Descalzos, Suenos Blancos dokładniej) przez cztery godziny z podręcznym słowniczkiem hiszpańskiego- żeby tylko zrozumieć o co chodzi? A potem ja tej piosenki dalej słuchałam, chociaż powinnam pienić się od pierwszych dźwięków wstępu.
Zresztą IMHO cała książka dobrze ilustruje psychikę nastolatków- może język i realia śmieszą,
ale obrażenie się na przyjaciółkę, bo wybrał ją TEN jedyny? Realne. Zmienność humorów godna kameleona? Jak najbardziej. Rozpacz z powodu braku wymarzonego ciucha/gadżetu?
Jest też naprawdę subtelnie opisana chwiejność nastoletniego okresu, w którym od eleganckich, "dorosłych" pantofli zależy czy wieczór się uda, a tak naprawdę do nikt nas nie rozumie, zupełnie nikt.
I te opisy ubrań- pochłaniałam je z przyjemnością:
Spódnica wisi na wystawie w Cepelii — jest w zieloną i niebieską kratę
z odrobiną czerni. Oczu od niej niemożna oderwać. Ledwie Hanka na nią spojrzała, już zobaczyła siebie w pełnym stroju: kraciasta spódnica, czarny sweter wycięty w szpic, zielone (albo może niebieskie — co do tego nie była jeszcze zdecydowana) korale, czarne pantofelki na małym obcasie. Wprawdzie nie miała żadnego z tych dodatków, ale od czegoś przecież trzeba zacząć.
W sesji wzięła udział Lea Hoops and Loops (jej wygryziona grzywka pokonała moje mizerne fryzjerskie umiejętności) na ciałku Nii Pop Diva. Oraz własnej produkcji twór (o którym na końcu postu więcej).
Usiłowałam zrobić to:
Ale pianka była oporna, i igła adapteru wyszła dość pokracznie. Oh, well. Mój pierwszy autorski projekt DIY, jestem dumna :D Jako młodsza siostra stwierdzam, że prototypy są zazwyczaj obarczone wadami produkcyjnymi.