16 kwi 2013

Posted by MajorMistakes Posted on 16:20 | 24 comments

Post nie jest przeznaczony dla osób uczciwych

Stałam się właścicielką dwóch kloniczek i mocno się tego wstydzę. Sesja ma służyć pokazaniu ich możliwości ruchu i pozowania.

Lalki dopiero co wyjęte z pudełka, nie czyściłam im pyszczków, nie układałam włosów, nie obcinałam nitek z ubrań. Zdjęcia robione komórką, więc jakość pozostawia jeszcze więcej niż zwykle do życzenia.


Rochelle Monster High, Cleo Monster na haju. Cleo ma problemy z przywiedzeniem kończyn do tułowia. Stawy chodzą bardzo sztywno.


 Łapy w łokciach chodzą opornie, nadgarstki sprawne.


 Unoszenie głowy do góry działa.


 Znowu łokcie...za to lalka siada bez problemu.
(Po małej rozgrzewce lalka pozuje dużo lepiej, mimo wszystko boję się ją nadmiernie eksploatować.)


 Włosy...błyszczące nici moim zdaniem nadają się jedynie do kosza. Włosy są różnej długości.

 Makijaż poprawny, na ustach są usterki. Lalki nie mają tragicznego zeza, ale na pyszczku trafiają się plamy.


 Na ciałku widać miejsca złączenia plastiku, nie staranne wykończenie. Dłonie nie tak starannie wykonane jak u oryginalnych...

 Stopy Cleo były przyklejone (!) do jej butów- na oko o trzy numery za dużych. Klej pozostaje na stopach.



 Ubrania są zaskakująco niezłej jakości, sporo nitek, trochę tandetnej taśmy, ale zdecydowanie półka wyżej niż średni chiński klon.


Cleo ma sporą łysinę, raczej powinna zachować oryginalną fryzurę.
Kotka nie ma takich problemów.

Pomijając etyczną stronę-lalki są odlewami oryginałów-za 25 złotych można dostać  przyzwoicie artykułowane ciałko/monsterkę na OOAK. Nie traktowałabym ich jako źródła butów czy ubranek- Cleo pod tym względem mnie rozczarowała, Kocica przyjemnie zaskoczyła. Klony kupiłam dla ciałka i for science ;), nie mam zamiaru powiększać ich stada, uprasza się o niepowiadamianie policajów.
M, mam nadzieję, że pokazałam chociaż minimalnie ich możliwości pozowania i ta mini sesja troszkę ci się przyda. 

In-joy
Categories:

24 komentarze:

  1. Huh, wstyd się przyznać, ale nie poznałam, ze to klony! Jak dla mnie wyglądają bardzo dobrze, a do tego za taką cenę!
    Ta ruda Kotka to też klon? Myślałam o kupieniu dwóch Kocić na ooak, takie łebki ki po 25 zł idealnie by się nadawały :) Kupiłaś je z polskiego sklepu czy z zagranicy? Wybacz takie pytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotka to klon, moim zdaniem z moldem Clawdenn. Jeżeli nie przeszkadza ci fakt, że to odlewy (albo baaardzo porządne podróbki) to kupuj na OOAK spokojnie. Buty kotki są nie najgorsze, trochę malowania i będą naprawdę ok, włosy jak mówiłam średnie.. Natomiast cena za taką jakość jest moim zdaniem uczciwa. Kupowałam na Allegro, jest jeszcze kilkanaście sztuk, kontakt ze sprzedawcą średni (nie potwierdził, że dostał moje zamówienie i długo czekałam na listę modeli), ale poza tym ok. Nie podam linka, bo wiesz...na forum był wspominany w dziale o klonach. Jeżeli będziesz miała problem to hm, pm me ;)

      Usuń
  2. Niezłe są, widzę że Twoje panny są nieco lepiej wykonane niż moja...
    Gratuluję zdobyczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łapki mają dość badziewiaste, ale za 25 złotych nie można spodziewać się cudów. Zastanawiałam się nad twoim wilkołakiem, ale w końcu chwyciłam to, co moim zdaniem rzadsze. :)

      Usuń
  3. Jeśli to ja jestem tym tajemniczym M. z końca notki, to muszę przyznać, że fajnie się ułożyło w zestawieniu z tytułem.

    Wyglądają dobrze, tylko te ramiona... nie wiem czy się skuszę.
    Moja operacja zwiększenia możliwości ruchowych w kolanach i łokciach u Monsterki zakończyła się sukcesem, ale lalka ledwo to przetrwała, z nimi by się raczej nie udało.
    Do delikatnej zabawy i edycji główki chyba się nadają, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gdyby trochę mocniej ścisnąć, to ramię pękłoby na dwie (lub więcej części).

    No... nadal nie wiem co myślę.
    (tak sobie tłumaczę, bo wydałam wszystko co miałam na 50-letnią ruską lalkę, której odpadają nogi i już mnie w tym miesiącu raczej nie stać na inne przyjemności, w innym wypadku chyba bym kupiła).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, jeżeli się nie myśli. JA robię to zbyt rzadko...Oczywiście tytuł jest bardzo zachęcający, i właściwie powinnam przeprosić wszystkich, którzy poświęcili chwilę i zostawili komentarz...a ciebie najbardziej. Jakiś czas temu posiedziałam na blogu właścicielki recasta (czyli lalki BJD wyprodukowanej w Chinach) i dowiedziałam się, że można za taką lalkę zostac wykluczonym z grona lalkowiczów. Fanów monsterek o taki puryzm nie podejrzewam, ale wolałam uprzedzić.
      Lalki faktycznie kruche, raczej do postawienia niż intensywnego OOAK (ciałka).

      Usuń
    2. Oj... źle mnie zrozumiałaś, ja nie to chciałam.
      Cokolwiek zrozumiałaś przez to co napisałam, to na pewno nie to, co chciałam, bo to co chciałam nie zakładało ani nie dopuszczało możliwości przepraszania mnie za cokolwiek.

      Czy posiadanie podróbki podpada pod paserstwo - to zależy.
      Jeśli tak, to raczej na zasadzie: "dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie", ale z drugiej strony sprzedający podróbki (w większości) śpią spokojnie, a i celebrytów nikt nie ściga za płaszczyki Dulce&Gibon (chociaż to akurat o niczym nie świadczy).
      Nie można człowiekowi zabronić kolekcjonowania podróbek dopóty, dopóki wyraźnie zaznacza, że dany przedmiot nie jest oryginalny a w razie czego wyjaśni, że nabyty został jako kuriozum (lub nieświadomie, ale przeważnie cena eliminuje "nieświadomość").

      Bo ja wiem czy to puryzm... Jestem w stanie zrozumieć obie strony.
      Gdybym kolekcjonowała któreś z tych drogich lalek (monster w sumie mogłyby się załapać, bo jakby tak chcieć mieć wszystkie modele we wszystkich edycjach i kupować wszystkie w sklepie a nie na allegro to też byłaby wielka kupa kasy), odmawiała sobie czegoś-tam, oszczędzała na nie miesiącami - to nie podobałoby mi się, że ktoś się chwali, że ma taką samą/większą kolekcję niż ja, a poświęcił temu mniej wyrzeczeń i po prostu sobie kupił tańsze "w stylu".
      No ale kogo stać na dollfie? Gdybym przez całe życie nie kupiła żadnej lalki tylko odkładała środki na tę jedyną, to chyba jeszcze bym nie doszła do etapu "lalka i buciki". Chciałabym kiedyś mieć prawdziwą, nie zamówiłabym podróbki, ale gdybym się na nią natknęła i przypadkiem miała środki, to możliwe, że tak (ale to nie byłoby spełnieniem marzeń ani oczekiwań).

      Moralność... niemoralność - każdy ma tę granicę w nieco innym miejscu ustawioną. Granicę pomiędzy zbieractwem a kolekcjonowaniem ustalają kolekcjonerzy, ja nie jestem jednym z nich i nie mam takich ambicji, więc ewentualne wykluczenie mi nie przeszkadza (no chyba, że to się wiąże z wywaleniem z forum, bo tego bym nie chciała, bo mi się tam podoba).
      Przy kupowaniu na ooak podróbka nie wydaje mi się ciężkim grzechem (lepiej zepsuć trzy podróbki niż jeden oryginał).

      [Ot i się znowu nie zdążę przespać...]

      Usuń
  4. Mnie się te klony wydają ciekawe. Na tyle mnie zaintrygowały, że wczoraj przeszukałam trzech Chińczyków i... lipa! Od dawna marzy mi się jakiś przetwór z Monsterki, a skoro oryginały są taaakie drogie, to wycisnęłabym ile się da z klona!
    For Science!

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany nie poznałam, że to klony. Naprawdę fajne. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. moim zdaniem ok ,ja mam klona blajta i wcale sie niewstydze,niestac mnie na blajty za tysiaka to kupiłam za stowke :) a te monsterki mozna przemalowac jak sie chce i ubrac jak sie chce i cieszyc sie z ich posiadania,zwłaszcza jak stoją na półeczce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie masz rację, jednak monsterka to koszt w granicach 100-150 złotych, czyli mogłabym odłożyć.
      Ciekawa byłam ich ciałek i możliwości artykulacji (przyzwoita), poza tym wydaje mi się, że cena monsterek jest nieprzyzwoicie zawyżona. Nie mam zamiaru kupowac więcej klonów, ale MH ze sklepu też raczej nie kupię-przynajmniej nie w cenie standardowej.

      Usuń
  7. Łał, jak prawdziwe :D Byłyby idealne na pierwsze próby ooakowe. A oryginalna Cleo też ma takie nitki, które z czasem rozwarstwiają się na nitkę błyszczącą i smętną nitkę białą, ble.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nitki da się usunąć pęsetą bez problemu.
      Lalki są "prawie" jak prawdziwe- a to robi różnicę, ale na OOAKi faktycznie idealne :)

      Usuń
  8. I actually like these clones! They are closer to the originals than many that I have seen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yes, they are! They have their shadows (major being clones...) like fragility, poor hair, minor mistakes with make up...but monster high dolls are ridiculously expensive, and that's why these dolls can get some attention. Good for OOAK, specially painting faces.

      Usuń
  9. hej
    fantastyczne ...gratuluję klony jak prawdziwe
    pozdrawiam cieplutko ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. wooow, genialne klony!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo, to już wyższa klasa klonów niż te, które widuje się najczęściej. Pierwsze zdjęcia mnie zwiodły, byłam pewna, że to prawdziwki. W sumie przy odrobinie pracy można byłoby te laleczki tak dopracować, że by się ich od oryginałów nie odróżniło. No i pozostaje jeszcze kwestia straszliwie kuszącej ceny, która nakłania kupujących "do złego".

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale czy u klona łokcie nie "latają" na boki? Bo mam Monsterkę i ona ma taki problem... ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, w moich nie latają, są wręcz za sztywne. Ruchome klony są dużo bardziej kruche niz oryginalne monsterki (oczywiście mówię tylko o tych dwóch, które posiadam), i nie polecam ich do zabawy. Lalki kosztowały wtedy 25 złotych, i warto było je kupić dla butów czy na repaint. Oryginalnych nie zastąpią :)

      Usuń
  13. na moje oko - Rachelki nigdy bym nie zaliczyła do klonów, nigdy!
    aczkolwiek pozostałe pannice jak najbardziej - poza ciałem - ich buźki
    nie są rasowe - ale że w stylu, to tak - natomiast gargulina ma ujmujący
    serce pysiałek - jak moja original - NIE WIERZĘ, że to klon!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Rochelka to oryginał, a klonik- Cleo :)

      Usuń
    2. ha - duma rozpiera mnie - rozpoznałam original...!!!

      Usuń
  14. aaa - mam dwa kloniki czy podróby jak kto woli - lalkopsinkę oraz
    kosmitkę - takie mi się trafiły w SH czym mnie uszczęśliwiły równie
    dobitnie jak i originałki by to uczyniły ;D
    a oferta w większości tzw. dyskontach to właśnie podróby i nie
    zawsze najlepszego sortu a schodzą jak świeże bułeczki...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoimi myślami :)