Wiecie jaką zasadniczą wadę mają różne wyzwania? Otóż trwają długo, ale to długo po tym, kiedy znikają nam resztki zapału. A potem przeganiamy przypomnienia w telefonie czy starannie omijamy wzrokiem posty innych, bardziej wytrwałych osób biorących w zabawie udział.
Mój rekord to trzyletni challenge na dA-nieskończony, skasowałam stare konto. Tym razem dziwnie się zawzięłam i nawet nie dopasowuję zrobionych zdjęć do tematów, widać jednak dojrzewam.
Skończyłam moją przygodę z Twin Peaks i szukałam jakiegoś serialu, który wciągnąłby mnie tak samo. Nie jest ze mnie serialowe zwierzę, TP to chyba drugi tasiemiec, który obejrzałam w całości. Pierwszy to "Allo, allo", więc wiecie... No, była jeszcze cudowna seria poirotowska (David Suchet- fangirl mode on weeeeeee, fangirl mode off), ale ominęłam Housy, Lost, Wilkołaki i Trony jakoś bezkolizyjnie. O czym ja to? A, serial.
Krótko mówiąc- wdepnęłam przypadkiem na stronę serialu "Bones". Jak zrozumiałam rzecz jest o antropologu kryminalnym. Antropolog, medycyna sądowa, prosektorium, kości- ile możliwości!*
Czy oświetlenie chociaż odrobinę oddaje klimaty prosektorium? Strasznie żałuję, że udało mi się pokazać szkieletu w całej okazałości (a tak pracowicie go wycinałam, dopiero przy drugiej kończynie górnej mi się znudziło!), ale niestety musiałabym pokazać znakomicie uchwycony na zdjęciu bardak.
Uwielbiam tę lalkę. Nie tylko zakochałam się w niej w wieku zdecydowanie zbyt dojrzałym na lalki, nie tylko widziałam tylko jedno małe zdjęcie w katalogu- ona ma jeszcze elektryzujące się włosy, zupełnie jak ja! Dziesięć minut po układaniu wyglądają dokładnie tak samo, ja przestałam się tym przejmować- no a przecież nie będzie mi lalka chodziła z fryzurą lepszą ode mnie!
A to zdjęcie, którym się sugerowałam...
Nie mam niestety lalki, która miałaby tak wyraźnie zaznaczone kąty żuchwy jak aktorka. Nie mam też granatowego fartucha i takich eleganckich pojemników na szczątki ludzkie :) Ale w wyobraźni wszystko się zmieści, prawda?
* Jest jeszcze "Sześć metrów pod ziemią" i nawet pasowałby do dzisiejszego grzebania się w skrzynkach z ziołami, ale to zbyt eeee, specyficzne dla mnie).
In-joy